Jak z kupy zrobić pieniądze? Lubuski rolnik potrafi.

ARTYKUŁ: Gazeta Wyborcza 29.10. 2012
Jak z kupy zrobić pieniądze? Lubuski rolnik potrafi.

Nasz region staje się potentatem w budowie biogazowni. W całej Polsce jest osiem takich urządzeń, z czego dwa w Lubuskiem. Wczoraj rozpoczęła siębudowa trzeciej.

– Po ponad trzech latach starań, w końcu udało się – cieszy się Ryszard Maj, rolnik z Klępska. Głównie zajmuje się hodowlą świń. Samych macior ma 650. Wczoraj obok swej farmy trzody chlewnej zakopał akt erekcyjny budowy nowoczesnej biogazowni. Za pół roku z jego gospodarstwa do sieci energetycznej popłynie 1 MW energii.

Skąd pomysł? – Od początku swej działalności, czyli od 2003 r. miałem problem z zagospodarowaniem gnojowicy z produkcji tuczników. A druga sprawa to chęć zarobku – przyznaje rolnik. Długo starał się o wszelkie pozwolenia na postawienie biogazowni, potem czekał na rozdanie unijnych dopłat. Wreszcie mógł przekazać plac budowy głównemu wykonawcy – firmie Pol-Aqua. Technologia biogazowni to dzieło niemieckiej Biogas Hochreiter, elektrownię postawi Greenvironment, a nad całością inwestycji będzie czuwała babimojska firma ITEO.

Główny zbiornik będzie miał 42 m średnicy, 6 m wysokości. Jednorazowo zmieści się w nim 10 tys. ton odpadów. Codziennie trzeba dosypywać kilkadziesiąt ton, aby zachować ciągłość produkcji. W ciągu roku taka biogazownia może przerobić nawet 20 tys. ton obornika, gnojowicy, kiszonki z kukurydzy, wysłodków buraczanych, odchodów kurzych, czyli odpadków, z którymi dotychczas rolnicy mieli problem. W zbiorniku dochodzi do reakcji chemicznych, w wyniku których powstaje metan. Ten po oczyszczeniu trafia do nowoczesnych mikrogazturbin i wytwarzana jest energia. Ciepłem będzie ogrzewana chlewnia, a prąd trafi do sieci energetycznej. Cała biogazownia zajmie 1,6 ha i będzie kosztowała 17 mln zł. Jak zapewnia Jan Bitka z ITEO, biogazownia nie śmierdzi, jest całkowicie bezpieczna dla otoczenia, w dodatku będzie wkopana niemal w całości w ziemię, więc nie będzie ingerowała w krajobraz.

To nie pierwsza biogazownia w Lubuskiem. Jako pierwszy w ekologiczną technologię zainwestował rok temu Giulio Piantini w swej farmie krów w Kalsku. Ma tam 1,5 tys. ha ziemi i 2 tys. krów. – Produkujemy 1 MW energii. Na razie sprawdza się znakomicie. Nie ma już problemu z odpadami, ochrania się środowisko, a dodatkowo można zarobić – mówi Piantini.

Jak wylicza Władysław Piasecki z Krajowej Rady Izb Rolniczych, w Polsce jest osiem biogazowni, które produkują od 0,4 do 2 MW energii. W Lubuskiem już są dwie: w Niedoradzu produkująca 0,4 MW i właśnie w Kalsku. – Jesteśmy prawdziwymi prekursorami w kraju pod tym względem. Za pół roku tylko w jednej gminie będą dwie duże biogazownie. Kolejne są planowane, bo rolnicy sa zainteresowani. Zostawiamy resztę Polski daleko w tyle – mówi Piasecki.

Wbijaniu pierwszych łopat przyglądali się nie tylko zaproszeni notable, ale i rolnicy. Michał Pietrasik ze Świebodzina gospodarstwo prowadzi z ojcem. Na 2 tys. ha po byłej farmie byków w Rzeczycy uprawiają zboża, rzepak i kukurydzę. Wkrótce chcą też postawić biogazownię. – Teraz produkcja kukurydzy na ziarno jest nieopłacalna, ale mając biogazownię można na kukurydzy zarobić. To dobra inwestycja na lata – mówi młody rolnik.

Jak się okazuje biogazownia to nie tylko „zielona” energia, ale też ekologiczny nawóz, który powstaje z humusu pofermentacyjnego. – Częściowo wykorzystamy go na swoich polach, a połowę będziemy suszyć i sprzedawać w peletach jako nawóz, który można stosować w przydomowych ogródkach – tłumaczy Ryszard Maj.

Źródło: Gazeta Wyborcza Zielona Góra